W samolocie do Denpasar Agnieszka uświadamia sobie dokąd właściwie lecimy. Oj Aga, a gdybym tak kupiła bilety na księżyc?:)
Lotnisko z rzeźbami smoków i muzyka gamelanu w tle. Wizę otrzymujemy w kilka minut, po kwadransie siedzimy już w klimatyzowanej taksówce, która wiezie nas do Ubud. Jest już ciemno. Zbliża się 22.
Droga jest wąska, otoczona rozłożystymi drzewami. Wzdłuż trasy ciągną się sklepiki rzemieślników. Pełno tu rzeźb, lamp i innych pamiątek. Szukamy hotelu polecanego na forum internetowym, ale ponieważ pod wskazanym adresem go nie ma(???) wchodzimy do pierwszego lepszego i zostajemy (Puri Ulun Carih - 200 tys. rupii). Spimy w przestronnym bungalowie z wielkimi łóżkami, klimatyzacją i łazienką z ciepłą wodą. Mamy widok na podświetlany basen i ogród, pełen zapachów i dźwięków, rzeźb i kadzideł. Robimy krótki spacer wzdłuż Monky Forest Road, pełnej sklepików i zasypiamy przy akompaniamencie świergotu ptaków, piania kogutów i szeleszczenia owadów.