Geoblog.pl    locatalina    Podróże    Gwatemala    huehuetenango
Zwiń mapę
2004
29
paź

huehuetenango

 
Gwatemala
Gwatemala, Huehuetenango
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 125 km
 
Przejście graniczne przypomina wilki bazar. Panuje tu nieopisany chaos i zgiełk. Słychać nawoływanie sprzedawców, autobusowych naganiaczy. Ciężko w tym rozgardiaszu wypatrzyć Ministerio Migracion. Kiedy w końcu trafiamy do niepozornego budynku, bez problemy otrzymujemy wizy upoważniające nas do przebywania na terenie Gwatemali 90 dni (30 peso), wymieniamy trochę peso na qetzale i rozglądamy się za transportem do Huehuetenango (2 h, 15 Q). Wokół stare amerykańskie school busy, przeraźliwie kolorowe i załadowane do granic wytrzymałości. Pakujemy się do jednego z nich. Nasze bagaże lądują na dachu. Na siedzeniach musi się zmieścić przynajmniej trzech podróżnych, bywa, że siedzi nawet szóstka, oprócz tego kurczaki, tobołki, kartony. Co chwila wpycha się jakiś sprzedawca słodyczy, napojów, gazet lub cudownych kropli do oczu, które czynią świat bardziej kolorowym. Wchodzi przodem, wychodzi tylnym wejściem. Kasjer - bileciarz chodzi po oparciach siedzeń. Podróżni przekazują go sobie z rąk do rąk. Jest wesoło. Muzyka gra, migoczą kolorowe światełka. Wkrótce zaprzyjaźniam się z dwoma młodymi nauczycielami, którzy na weekend wracają do domu z małej wiejskiej szkółki. Udzielają nam cennych wskazówek dotyczących pobytu w ich kraju. Jorge pomaga nam znaleźć autobus do centrum Huehuetenango (1 Q, ok. 30 min.) i tani hotel. Kwaterujemy się w hotelu Central (19 Q/osoba w dwójce, wspólne łazienki). Miejsce jest dziwaczne, podłoga z szerokimi szparami, jedno gniazdko przy recepcji na cały hotel i prysznice, jak z horroru. Nie chce nam się szukać niczego lepszego na tych parę godzin. Zrzucamy plecami i ruszamy na obchód miasteczka. Huehue (czyt. ueue) tonie w spalinach. Wymieniamy pieniądze w banku ( 1 dolar -7,9 Q) i udajemy się na jedzenie do knajpki przy głównym placu. Rozsiadamy się na tarasie i obserwujemy wieczorny powrót ptaków do gniazd. Czarne ptaszyska wrzeszczą tak głośno, ze ciężko rozmawiać. W mieście właśnie trwa koncert sponsorowany przez browar Gallo. Wszędzie widać jego logo. Dudni muzyka rockowa. Śpimy 200 metrów od sceny, bez stoperów trudno wytrzymać. Parę razy gaśnie światło. To chyba tutejsza norma, bo po chwili właściciel hotelu roznosi świeczki.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
locatalina
Katarzyna Gapska
zwiedziła 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 124 wpisy124 1 komentarz1 5 zdjęć5 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
30.01.2009 - 30.01.2009
 
 
20.03.2003 - 22.04.2003
 
 
04.04.2004 - 20.04.2004