Geoblog.pl    locatalina    Podróże    Gwatemala    czerwona więżniarka przy wulkanie
Zwiń mapę
2004
03
lis

czerwona więżniarka przy wulkanie

 
Gwatemala
Gwatemala, San Marcos
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 260 km
 
Pobudka o szóstej. Szybkie pakowanie i marsz na plaza major, gdzie łapiemy półciężarówkę na dworzec (30Q za samochód). Zimno i ciasno, ale przyzwyczajamy się do podróżowania "na pace'. Na terminalu dowiadujemy się, że z powodu strajku przewoźników odwołane są wszystkie autobusy w okolice Lago Atitlan. Mamy do wyboru zostać jeszcze jeden dzień w Xeli, albo jechać do San Marcos, bo tylko w tym kierunku jest wolna droga. Wybieramy przygodę i pakujemy się do zatłoczonego chicken busa (1,5 h, 7 Q). Miasteczko nie jest specjalnie atrakcyjne, ale stanowi punkt wypadowy do zdobycia największego wulkanu w Gwatemali - Tajamulco (4220 m.n.p.m.). Kwaterujemy się w Hospedaje Vellasquez (35 Q/osoba) i łapiemy autobus do położonego jeszcze wyżej San Miguel (ok. 1,5 h, 5 Q). Pod wulkan docieramy około 13.00. Ponieważ dzień jest krótki, umawiamy się, że wspinamy się tylko do 15.00, żeby zejść do wsi na ostatni autobus wracający do San Marcos o 17.00. Idzie się ciężko. Wysokość i mgła powodują, że oddychamy z trudem. Dziesiątki ścieżek w korytach wyżłobionych przez lawę wiją się w kierunku ginącego we mgle szczytu. Zaczyna kropić, więc wracamy. Na dole nie możemy doczekać się na Tomka. Wyrwał do przodu zostawiając resztę grupy daleko z tyłu. Ponieważ jest doświadczonym i wysportowanym taternikiem, mamy nadzieję, że dotarł na szczyt i zszedł z drugiej strony wulkanu. Wracamy do wsi. Mijają godziny a Tomka nie ma. O 21.00 postanawiamy go szukać. Wyznaczamy ekipę, która udaje się na policje zgłosić zaginięcie. Reszta czeka na Tomka w hotelu. Policjanci niewiele nam mogą pomóc, wiozą nas swoim terenowym wozem go Bomberos Voluntarios w San Miguel, organizacji, która jest tutaj GOPR-em, pogotowiem ratunkowym i strażą pożarną w jednym. Pogoda uległa pogorszeniu. Światła samochodu nie są w stanie przebić się przez gęstą mgłę. Bomberos oświadczają, że w takich warunkach nie mogą rozpocząć akcji poszukiwawczej. Umawiamy się na szóstą rano, kiedy zaczyna świtać, a tymczasem możemy się zdrzemnąć u nich. Nie za bardzo mamy na to ochotę. Udaje nam się namówić jednego z ochotników na zjazd do wsi. Podróż czerwoną "więźniarką" dostarcza sporo emocji.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
locatalina
Katarzyna Gapska
zwiedziła 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 124 wpisy124 1 komentarz1 5 zdjęć5 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
30.01.2009 - 30.01.2009
 
 
20.03.2003 - 22.04.2003
 
 
04.04.2004 - 20.04.2004