witaj Ubud

Wstajemy o 6.00. Jest jeszcze ciemno, w dodatku pada.poprzedniego dnia umówiłyśmy się z kierowca bemo,że zawiezie nas do Ubud, ale o 7, nie ma go w umówionym miejscu. Łapiemy więc inne bemo. Zgadza się za 100 tys. zabrać nas do najpierw do Sukawati, na poranny targ sztuki a potem do Ubud. Targ sztuki okazuje się raczej hurtownią turystycznego badziewia, ale udaje się nam wypatrzeć kilka ładnych rzeczy na upominki dla przyjaciół. Ciszymy się, kiedy znowu jesteśmy w Ubud.Zostawiamy plecaki w informacji turystycznej i szukamy fajnego hotelu przy ulicy Kejang. Trafiamy do Nynam Home Stay, gdzie wynajmujemy pokój za 90 tys. ze śniadaniem i kawą o każdej porze. Bardzo nam się tu podoba. Tuż obok jest restauracja Balina Lagoon, serwująca pyszne i tanie jedzenie. Idziemy tam na owocowe soki (od 5 do 7 tys.).
Zaczepiamy jakiegoś kierowcę bemo i umawiamy się na 3 godzinną przejażdżkę po okolicznych świątyniach (120 tys.).
Najpierw odwiedzamy Pura Thirta Gunung Kawi (wstęp 6 tys.) z pięknymi basenami, pełnymi wielkich ryb. Potem jedziemy do Pura Thirta Empul (wstęp 6 tys.) świątyni ze świętym źródłem. Jest tu święte kąpielisko, w którym zanurzają się wierni. Trudno pogodzić ich skupienie z pozującymi na ich tle Japończykami. Jako ostatnią oglądamy przepięknie usytuowaną Pura Gunung Kawi (6 tys.) Schodzi się do niej między tarasami ryżowymi, przez mostek nad rwącą rzeką. Nie ma tu wielu turystów. Są za to wykute w ścianach candi (fasady świątyń). Do Ubud wracamy przed zachodem słońca i idziemy na kolację do Balina Lagoon. robimy sobie prawdziwą ucztę i za dwie osoby płacimy ok. 50 tys. rupii
Z kafejki internetowej wysyłamy ostanie e-maile do Polski.

Komentarze (0)