Dzień mija nam na spacerowaniu po Ubud, ostatnich zakupach i jedzeniu. 3 razy zaglądamy do naszej ulubionej knajpki w sąsiedztwie. Obserwujemy zaawansowane przygotowania do kremacji. Kiedy byłysmy w Ubud dwa tygodnie temu wszystko było jeszcze w proszku. A teraz w świątyni stoją rzędy czerwonych byków, przybyło uplecionych koszy ofiarnych. mieszkańcy podzielili między siebie pracę. W jednej ze świątyń widzimy listę prac. Jedni robią lektyki, inni przynoszą skorupy kokosów, kobiety pieką ciastka.
Długo siedzimy na tarasie i słuchamy koguciego piania i gamelanu.