Muezini nawołują jeszcze przed świtem. Staś budzi się wraz z pierwszymi promieniami dnia. Rano spacerujemy po pobliskim targu staroci, ale mało to ciekawe miejsce. Około 9.00 pakujemy się do petit taxi i jedziemy na postój grand taxi. Bierzemy dwie taksówki, stare wielkie mercedesy i jedziemy do Azru. Droga równa jak stłó zawija się przed Azru i tonie w chmurach i deszczu. Szybko znajdujemy hotel. Ulewa uniemożliwia nam spacerowanie po miasteczku.Kiedy tylko deszcz staje się lżejszy wychodzimy na oględziny okolicy. Ładnie tu. Fantastyczne widoki na góry. Zieleń, biel i czerwień domów. Sporo czasu spędzamy w tutejszej cukierni, gdzie jesteśmy jedynymi kobietami. Ulicami płyną strumienie wody.
Wieczorem część załogi udaje się do hammamu, a część wraz ze Stasiem zostaje w hotelu.